Miejsce kamperowe i namiotowe - Zagroda Szlędaki

Pośrodku lasu, urokliwe miejsce.. są znaki na zagrodę, ale i tak myśleliśmy że nie trafimy :P Mieliśmy mały problem żeby się zameldować, bo na próżno można szukać czegoś takiego jak recepcja. Na szczęście okazało się, że wesoła ekipa siedząca przy stoliku to właściciel i pracownicy. Dosłownie kilka miejsc na namioty, więc warto przedzwonić i uprzedzić z jakim dużym namiotem się przyjedzie. My z naszym 6-osobowym dostaliśmy na szybko zorganizowane miejsce na placyku zabaw, ku nieszczęściu dzieci bo utrudniliśmy im zjazdy na tyrolce. Co jeszcze zastaliśmy: Świnki Wietnamskie z małymi prosiaczkami, kozy i dwie świeżo urodzone kózki, kucyka i źrebaka, konie, krowę i całą masę kur. Na koguty radzimy wziąć ze sobą stopery do uszu, bo pieją i pieją.. już przed 4tą rano. Na oferowane śniadanko niestety się nie załapaliśmy ale powiedziano nam, że śmiało mamy rano pozbierać sobie jajeczka od kur i sobie coś upichcić. Jest też zarybiony staw i króliki w klatkach. Wszystkie zwierzaki można głaskać i podkarmiać. Trzeba się za to nastawić na zewnętrzny prysznic za kotarką i drewniany wychodek. Niestety nie ma zlewu z bieżącą wodą do mycia naczyń.. albo my slabo szukaliśmy.. Taki klimat trzeba po prostu lubić. Zdecydowanie nie dla miłośników wygód. My lubimy takie miejsca na wpół dzikie i na pewno jeszcze wrócimy. Przesympatyczny właściciel oprowadził, pociągnął kabel z prądem pod namiot, zachęcał do zrobienia ogniska z przygotowaną furą nieodpłatnego drewna, jest też ruszt i kociołek do dyspozycji gości. Podano nam także hasło do WiFi. Jest możliwość zakupienia swojskiego mięsiwa i dziczyzny, gdyż właściciel jest myśliwym i prowadzi sklep również wysyłkowy.